Na pierwszy rzut idzie strach.
Czuć się kimś wyjątkowym do czasu, by nagle poczuć jak spływają po sobie wszystkie kolory. Poczuć się wyblakłą, podobną do innych. Wręcz zastanawiać się czy to nadal ty.
Ból. To okropne doświadczenie, towarzyszące zawsze namiętności. Jej wierny kompan w sprawach sercowych. Począwszy od lekkiej zazdrości do głębokiego smutku, w którym topimy uczucia. [z marnym skutkiem]
I gdzieś tam na dnie zakopana jest miłość. Może nie w dosłownym znaczeniu,
[o ile takowe istnieje, dla każdego miłość kryje inne wyznania.]
ale wije się, jakby rozkoszowała się zadającym bólem. Jakby sprawiało jej to przyjemność, że jest tak silna. Tak niezależna, tak władcza.
Powoli krok po kroku ‘odchodzi’.. by pewnego dnia zakuło serduszko na jego widok. Miłość zawsze zostawia po sobie ślady.
Lubi być zapamiętywana.
|