Leże. Sufit jest jasno zielony. Ktoś chyba woła mnie na obiad. Nie ma mnie, nie wołajcie, umarłam. Lista odtwarzania zapętla się po raz 4. Leżę. Chyba zaczyna się ściemniać. Po ścianie chodzi ogromny pająk. To nic,leżę nadal. Papierosy się skończyły i słońce zaczęło wschodzić. W sumie,co mnie to obchodzi. Kurwa, nigdy Ci nie wybaczę tego co ze mną zrobiłeś.
|