usłyszałam przez sen jakieś hałasy. obudziłam się i pospiesznie odegnałam resztki snu plączące się po głowie. przez uchylone okno dobiegł mnie czyjś krzyk. coraz głośniejszy. po chwili poznałam ten głos. podeszłam do okna, nie uchylając firanki. stał w ogrodzie kilka metrów niżej. krzyczał coś o miłości. znów był pijany. nienawidziłam Go w tym stanie. - Kocham Cię słyszysssszzz !? Nieee mog...eee bez cieb.. ciebiee żyć ! - nie pozwoliłam płynąć łzom. pokonałam siłę woli, żeby wychylić się i odpowiedzieć tym samym. bo tak było. wciąż to czułam. nie dawałam sobie bez Niego rady. ale wybrał. zajmowałam drugie miejsce zaraz po wódce. nie mogłam tak dłużej, odeszłam. - Ja sięę.... yp... zmieniee ! Słyszyszzz mnieee ?! To wszystko dla Ciee.e. bieee ! - krzyczał. przegrałam z samą sobą. zaczęłam płakać. po chwili chyba dał sobie spokój. może poczuł się wreszcie senny. dobrze, że dał za wygraną i odszedł. wycierałam gorące łzy, dziękując Bogu, że nie obudził rodziców. / nieswiadomosc
|