- Jak to? Co? Kiedy? Ale...Tak.Przyjadę.On rzucił telefonem o ścianę.Osunął się na ziemię,przykrył twarz dłońmi i zaczął płakać.Jego mama weszła do kuchni.Ukucnęła przy nim,a On wyrzucił z siebie potok słów,łkając przy tym jak małe dziecko. -Umarła.Mój skarb.Lekarze dali jej rok,minęły 3 miesiące.Umarła.A mnie przy niej nie było...Mama przytuliła go,chociaż wiedziała,że to i tak nie pomoże.
|