stoimy razem. wokół roztaczają się góry otoczone chmurami, lekko podwiewa zimny wiatr roznosząc pyłki traw od których kicham, pachnie wesoło środkiem lata i wakacjami. gdzieś w oddali czuć też twoje perfumy. patrzymy razem na kolory zachodzącego słońca, ty wyciągasz rękę i opowiadasz jak zwykle piękne historie. pokazujesz gdzie zbudujemy sobie drugi dom i jak będzie wyglądać nasze życie, a nasze dzieci. później musisz odjechać, a ja proszę cię, żebyś zostawił mnie jeszcze tutaj samą, że muszę pomyśleć. kiedy widzę jak znikasz za zakrętem to nie powstrzymuję już płaczu... łzy same cisną mi się na policzki, bo tak potwornie ciężko uwierzyć mi, że marzenia się spełnią...
|