wszystko zaczęło się niewinnie. najpierw przestałeś codzienie pisać, potem przestałeś dzwonić i pytać co u mnie. kontaktowaliśmy się ze sobą sporadycznie. widywaliśmy się już tylko przypadkiem. czułam jak powoli mi uciekasz, ale bałam się do tego przyznać, tak strasznie bałam się Ciebie stracić. Ale ty nie mogłeś już tak dłużej, kochałeś mnie, a ja za każdym razem Cię raniłam. Chociaż wiedziałeś, że nie wolno się do mnie przywiązywać bo ja mam w zwyczaju zawsze uciekać. Uciekałam, oddalałam się.... a ty próbowałeś mnie zatrzymać... obiecywałeś wieczną miłość i oddawałeś swoje życie w moje ręce. chciałam je przyjąć, nawet bardzo. tak strasznie chciałam żebyś był tylko mój, ale się bałam. bałam się tego cholernego uczucia! nadal się boję, sama przed sobą nie umiem się przyznać ile dla mnie znaczysz. Kiedy ktoś pytał mnie o najważniejszą osobę w moim życiu zawsze myślałam o Tobie... tak, tylko myślałam.... Zacząłeś odchodzić... a ja Ci na to pozwoliłam.
|