I znów towarzyszą mi lęki,
okropne chwile słabośći.
Nie wiem co ze sobą zrobić,
lubię wówczas poczuć ciepłą krew spływającą po mym ciele,
dużo krwi, choć wiem, że to żałosne, nie panuję nad tym,
chcę zrobic wszystko by poczuć się lepiej.
Wtedy choć blizny zostaną ze mną do końca
by móc wspominać, te dobre i wspaniałe chwile jak i te
których pamiętać bym nie chciała, lecz nigdy nie wyjdą z mej głowy.
Pozostaną na zawsze.
Choćbym chciała wylać je wraz ze łzami spływającymi po mych miękkich policzkach.
To nieistotne.
Wieczorem myśli napadają na mnie, atakują moje wnętrze. Nie pozwalają mi spać.
Wkońcu padam,
gdy nie mam już sił, i śnię do późniego popołudnia o tym,
którego jeszcze nie kocham.
|