Nigdy nie uroniłeś prawdziwej łzy, takiej w której byłby tylko smutek lub samo szczęście. Już nie serce na Twej dłoni, już nie dusza na ramieniu. Nasza miłość zrodzona na krzyżu została. Nie boję się Twojego chłodnego serca. Przerażeniem napawa mnie myśl, że nie będę w stanie go ogrzać. Słowo "pachnie", pachniało. Słowo "ból", bolało. Łzy były przepełnione łzami. I tylko słowo "miłość" nie kochało. A w oczy znów patrzysz mi tak samo, jak tego ranka, gdy pozwoliłeś się kochać.
|