Dwa razy stała nad grobem swoich przyjaciół, matkę odwiedza jedynie w psychiatryku w niektóre soboty, ojca nie pamięta. Zaufała facetowi, który doskonale wiedział, że nie jest jej w życiu łatwo, a mimo to- zdradził ją. Chociaż się zawiodła, nie traciła nadziei. Nadal wierzyła w miłość, dlatego zaufała ponownie. Zostawił ją, wybrał prochy, Bóg go zabrał, żeby go naprawić. Żyje sama od roku. Wraca do pustego domu, nikt nie czeka z obiadem i pytaniem 'Jak tam w szkole?'. Nikt. Nie ma zupełnie nikogo. Tyle razy już witała się z śmiercią, siedząc w wannie z nożem w ręku... Więc NIGDY więcej nie mów, że nie wie czym jest ból.
|