Beze mnie zdziczał, przejął strategie moje: Miał wszystko gdzieś, a gdy mnie widział – milczał. Jego serce skamieniało, a cierpienie codziennym towarzyszem się stało. Srebrne skrzydła kurzem się okryły, a on nie chciał się podnieść, nie miał już siły... Żyletka i dragi - jego sens istnienia. Przeze mnie stał się nagi. Nie miał odwagi wyjść z cienia. Omijałam go bez słowa, nawet w jego stronę nie spojrzałam. On swoje zapłakane oczy przede mną chował. Za późno już było, gdy się opamiętałam. Podchodząc do niego, przeprosić chciałam... Lecz zabrakło mi słów, odwagi nie miałam... (cz.2)
|