19 listopada 2010, piątek... Byliśmy umówieni tam gdzie zawsze, jak zwykle o 17. Rutyną było to, że musiałam na Ciebie czekać. A kiedy przyszedłeś? Nie zwracałam uwagi na to, że kazałeś na siebie czekać 20 min, bo kochałam Cię takim, jakim byłeś. Właśnie... Byłeś.
|