Jej zdaniem to jak zwykle była jego wina. Nie umiała dostrzec tego, że to ona zawiniła, że to co się rozpadło, rozpadło się z jej winy. Każdego kolejnego dnia chciała odsunąć od siebie myśl, że to wszystko stało się przez nią i mimo ciągłych prób, zrozumiała, że on nie z własnej woli powiedział te pamiętne 'to koniec '. Pamiętała to rozdarcie malujące się w jego oczach, które nagle zaszły łzami. Wiedziała, że to jej wina, mimo to, obwiniała chłopaka, którego kocha. Chciała zachować godność przed światem. Niesłusznie.. / jaramszluga
|