dostałam jeden z najpiękniejszych prezentów od życia; nie zdrowie, nie całe szczęśliwe życie i nie pękające w szwach konto w banku. otrzymałam wyobraźnię, wszczepioną z korzeniami w moim umyśle. dzięki temu nie spaceruję własną ulicą, z prawie kompletnie ochlapanymi farbą domach, w których siedzą jęczące groźnie psy za płotem, a zamieszkują je wredni mieszkańcy, sama martwiąc się o wczoraj. dzięki temu, maszerują własną Aleją Zakochanych pełną domów, gdzieniegdzie ochlapanych fantazyjnie farbą, z przyjacielskimi psami-gadułami i mieszkańcami, którzy może nie mieli dobrego dnia i jutro muszą być milsi. i nie martwię się o wczoraj, tylko cieszę się dzisiaj, mając nadzieję o lepsze jutro.
|