Nauczyłam się dostrzegać subtelną różnicę między trzymaniem się
za ręce a połączeniem dusz. Dowiedziałam się, że miłość to nie tylko
pożądanie, a przebywanie w czyimś towarzystwie nie oznacza
bezpieczeństwa. Zaczęłam zdawać sobie sprawę, że pocałunki nie
są przypieczętowaniem umowy na całe życie,
a prezenty nie są obietnicami. A potem zacznę akceptować swoje
porażki i znosić je z podniesioną głową, otwartymi oczami i
wdziękiem osoby dorosłej, a nie z żalem i gniewem dziecka. I
nauczę się kroczyć drogami własnej codzienności, bo jutro jest
zbyt niepewne, by coś na nim budować. Po pewnym czasie przekonam się,
że nawet rozkoszne ciepło słońca parzy skórę, gdy zbyt długo go
zażywasz. Zasadzę więc własny ogród i przystroję swą duszę,
zamiast czekać, aż ktoś przyniesie mi kwiaty. I przekonam się,
że naprawdę potrafię wiele znieść.. Że naprawdę jestem silna.
I że mam swoją wartość...
|