było mi ciężko. wewnętrzny smutek wkradał się w każdy zakamarek mojego wątłego ciała. wypełniał mnie od koniuszków rzęs po czubki palców. stałam przy otwartym oknie, chłonąc nocne powietrze. księżyc w pełni nie dawał mi spać. nie tylko on. powodem było jeszcze kilka tysięcy myśli plątających się po mojej głowie. tematem wszystkich była jedna osoba. ta cholernie ważna, najważniejsza osoba. znów sobie Go wyobraziłam. ciekawe co teraz robi ? po co zadaję sobie to pytanie, skoro dobrze znam odpowiedź ? siedzi w jakimś barze, lub już leży, najebany i naćpany. ostatnią 'rzeczą' jaka przyjdzie Mu do głowy będę Ja. ale akceptuję to. wbrew sobie. przecież miłość wybacza wszystko.
|