Nikt nie zabroni mi marzyć, wędrować tak długo, aż sens i spokój znajdę.Z bohaterami z Olimpu siedzieć i pić grappę.Znaleźć to coś, co piętnowano kiedyś jako szaleństwo.Odnaleźć Boga, bezpieczeństwo, przywrócić szlachetność.To technopolis mnie męczy, wysysa z krwią rozsądek.Tylko w snach mnie tu nie ma.Nikt nie pamięta, po co biegnie. Czy na pewno po szczęście?Czy sam bieg nie jest biegu sensem?Nic nie jest pewne, ja przecież sama wciąż pytam, szukam sposobu,by kiedyś polecieć jak Ikar, na skrzydłach tej wolności.I jeśli mam jak on spaść,to spadnę jak on, ale szczęśliwa, bo żyłam naprawdę.
|