[cz1]Wreszcie powiedziała mu co o nim sądzi, wytknęła to co tylko mogła, wykrzyczała całą złość prosto w jego twarz. Stał jak wryty. Nie miał odwagi nawet przyznać się do winy. Patrzył na nią tylko tą swoją ,,dyplomatyczną" miną. Zbierało się wokół nich coraz więcej ludzi, wszyscy z mieszanymi uczuciami, coś pomiędzy uznaniem do dziewczyny, a strachem przed reakcją na jej poparcie przez największego szkolnego cwaniaka. Każdy patrzył na siebie nie wiedząc co robić. Ona krzyczała coraz głośniej, czuła jak przez całe ciało przechodzą ją dreszcze spojrzeń, ale to nie było teraz ważne. Straciła kontrolę, już nie obchodziło ją co powie, jak zareaguje, jej miłość przeradzała się w palący ogień nienawiści, nie chciała tego, ale emocje przejęły kontrolę. Nagle poczuła jak zimna kropla schładza jej rozgrzany policzek. Te łzy wyrażały cały ból jaki krył się w sercu. On stał, jak typowy dupek, z rękoma w kieszeni, dając do zrozumienia tłumowi, że to jakaś idiotka./blablaxoxo
|