Każdy dzień był jakby dniem wyjętym z czyjegoś życia. Przez tyle lat nie przydarzyło mi się nic interesującego. A teraz wszystko zaczęło się dziać. I mówiąc 'wszystko', miałem na myśli Lenę. Czas wlókł się i pędził jednocześnie. Czułem się tak, jakbym wyssał całe powietrze z jakiegoś gigantycznego balonu, jakby mój mózg nie był dostatecznie dotleniony. Chmury były ciekawsze, stołówka mniej obrzydliwa, muzyka brzmiała lepiej, te same stare dowcipy wydawały się bardziej zabawne, a Jackson ze skupiska szarozielonkawych przemysłowych budynków zamienił się nagle w mapę czasu i miejsc, gdzie mogłem się na nią natknąć. Uświadomiłem sobie, że się uśmiecham bez powodu, mając słuchawki w uszach i dotwarzając nasze rozmowy w głowie, tak żeby móc wsłuchiwać się w nie bez końca.. | Piękne Istoty - Garcia & Stohl
|