Do domu wbiegłam z płaczem, nie słyszałam słów matki oraz pochylającego się nade mną brata, wciąż powtarzałam – ‘zepsuła wszystko, zniszczyła nas’. Potok łez zmoczył poduszkę, w dodatku zostawiłam na niej kilka czarnych smug, od tuszu. Drżałam, moje serce waliło milion razy szybciej niż zwykle, obawiałam się kolejnego ataku. Nie mogłam słuchać ojca, śmiał się ze mnie, zachowywał się jak ostatni skurwiel, prawdziwy facet. Wybiegłam, trzasnęłam drzwiami, odpaliłam marlboro golda pod oknem, chwilę później znalazłam się w ramionach przyjaciół, zrobili awanturę matce mojego chłopaka, który rozpierdolił przeze mnie kilka szafek w domu, a to wszystko z miłości./ waniilia
|