Lekkie pieczenie, ostrze zamiera w dłoni i powoli upada na kafelki w łazience. Czerwone krople powoli płyną po nadgarstku by wylądować na podłodze. Zamykam powieki i odchylam głowę do tyłu w rozkoszy. Powoli dotykam rany, rozkoszując się bólem. Unoszę palce do ust i próbuję jej. Metaliczna, ostra, cudowna, moja. To nałóg... Usiadam, czując, że nie potrafię ustać na nogach. Kolejny jęk. Wyszukuję ostrza po omacku i robię kolejne nacięcia jęcząc przy tym i trzęsąc się. Jestem masochistką i kocham to.
|