Szła środkiem ulicy , nie zważając na przejeżdżające samochody , na wielkie kałuże , w które wchodziła jedna po drugiej . Nie wiedziała gdzie jest , kim jest . Nagle poczuła szarpnięcie , które zmusiło ją , aby zeszła na pobocze . To był ON . Nie pytał dlaczego idzie sama podczas ogromnej ulewy . Nie pytał o jej rozmazany makijaż czy przemoczone buty . Odnalazł jedną z łez pośród strug deszczu na jej twarzy i delikatnie ją otarł . - Przecież wiem , że płakałaś , głuptasie , zawsze to wyczuję . - powiedział i wziął ją na ręce . Nie wiedziała gdzie ją niesie . Teraz liczyło się tylko to , że znalazła swój schron . Wtuliła się w niego , a on złożył pocałunek na jej czole . - Już Cię nie puszczę , nigdy ! - zasnęła . / bladynnas
|