- Jestem chora - mruknęłam do kumpeli, pokazując rumieniec na policzkach. Uniosła oczy do góry. - Ta, chyba na miłość - warknęła. - Nie mogę iść - jęknęłam, chowając twarz w dłoniach. - Zakochałaś się... - zaczęła, a kiedy spojrzałam na nią, uśmiechnęła się blado. - A jego tam nie będzie. Pokiwałam smętnie głową i rozpłakałam się jak dziecko. - Bez niego ta impreza już nie będzie tak doskonała...
|