od kilku dni chodzę wkurwiona na cały świat. a gdy bliscy pytają mnie co mi jest odopowiadam 'nic. zostawicie mnie w spokoju.' i ja i oni dobrze wiemy, że to 'nic' oznacza coś wielkiego. ale wolę nic nie mówić, niż tłumaczyć jak bardzo mnie zranił jakiś dupek, jak ktoś komu oddałam serce traktuje mnie w taki sposób, że ciężko mi oddychać. wolę mówić, że nic mi nie jest, bo i tak nie dałabym rady opowiedzieć tego bez załchyśnięcia się łzami.
|