[cz.1]Był niedzielny wieczór, jakoś po 19. Strasznie nudziło mi się w domu. Wyszłam na spacer. Na orliku zobaczyłam Ciebie, sam grałeś w kosza. Podeszłam do Ciebie i zaczęłam pleść coś bez sensu. Ty zacząłeś się ze mną droczyć, a ja wtedy wykrzyczałam ile dla mnie znaczysz. Stałeś w bezruchu i wgapiałeś się w moje załzawione oczy, nie powiedziałeś nic. Odbiegłam z tego miejsca, poszłam nad rzekę. Stałam nad brzegiem, makijaż spływał mi po policzkach, nie mogłam się uspokoić. Płakałam tak mocno jak jeszcze nigdy. Nie mogłam zrozumieć dlaczego Ci to powiedziałam, nienawidziłam siebie za to. Po chwili usłyszałam jakieś kroki za mną. Zakryłam twarz, nie chciałam, zeby ktos mnie widział w tym stanie. Wtedy usłyszałam, jak szepczesz mi do ucha, powiedziałeś: "jesteś dla mnie najważniejsza, przepraszam za moje zachowanie. bałem się, że nie zdołam dać Ci szczęścia. ale teraz już wiem, że nic innego się nie liczy oprócz Ciebie. kocham Cię."
|