- siema. - przywitałam się, biorąc szluga, którego kumpel właśnie jarał. wzięłam Go do ust i jak na złość, zaciągnęłam się zbyt mocno. zaczęłam się krztusić i bezwiednie Mu go oddałam. - ja jebię. - syknęłam pod nosem. - mandarynkę, mała? - zagadnął inny, rzucając mi owoc prosto w dłonie.
|