Czuł się parszywie, nie mógł spać w nocy, zamykał się w sobie, nie oczekiwał pomocy, przyjaciółki, tak przyjaciółki - bo kumple się odwrócili - starały się pomóc, mówiły, że da radę, że wytrzyma i będzie zdrowy. Czas leczy rany - zabija samotność, przychodzą ludzie, dają ci nową żywotność. Stał oparty o mur, nie mógł go przepchnąć, potrzebował kilku centymetrów, a nie jak kiedyś już metrów , Umiera codziennie, bo ma na imię śmierć, kochanek zabity miłością, on wciąż tutaj jest.
|