Czasem się zastanawiam, ile żalu noszę w sobie do świata, który krzywdzi mnie na co dzień. Ile lęku skrywam przed samotnością. Czy to słuszne, że zabijam smutek złością. Być może to snobizm, bo czasem czuję się lepsza od tych głupców, którzy nie potrafią przetrwać i poddają się, mając w dupie rzeczywistość, zamiast wziąć głęboki oddech i z nadzieją patrzeć w przyszłość. By ze światem wygrać, trzeba z nim do walki stanąć i z odwagą budzić się w łóżku co rano. Załamując ręce możesz stracić dużo więcej, a WYWALCZYĆ DAŁBYŚ RADĘ NAWET SZCZĘŚCIE. Najważniejsze, by swoich czynów nie żałować. Trzymając rękę na pulsie, na bieżąco rozumować, myśleć wcześniej, po fakcie się nie zadręczać. Robić wszystko, by nie stracić tętna.
|