- weźmy go proszę.mówiłam do Niego patrząc ze smutkiem w oczach na biednego małego kota,który prawie że zamarzał w wielkich zaspach śniegu.-no co ty.zwariowałaś?mała,poradzi sobie.-przestań!nie poradzi sobie!jest bezradny i bezbronny,zraniony i bardzo mu zimno.Mówiłam biorąc na ręce i tuląc do siebie zwierzaka.no choć,bo się spóźnimy-nie zostawię go tak tutaj.no pomyśl.to prawie tak samo jak się zakochać-zakochać?o czym ty mówisz?-no tak.wyobraź sobie.zakochujesz się,ale bez wzajemności na przykład. chcesz przestać kochać,no ale przecież tak nie można. jesteś bezbronny wobec miłości,ale i zraniony, bo nikt ci nie może jej dać.Mówiłam ze łzami w oczach patrząc na Niego.-i uwierz,wiem o tym doskonale.bo sama nie raz to przeżyłam.mógłbyś pokazać serce i pomóc chociażby temu kotu!schował kotka pod kurtkę,chwycił mnie za rękę i obydwoje zanieśliśmy go do starej szopy Jego dziadka.Później tylko zobaczyłam list na progu mieszkania.''dziękuję Ci,że nauczyłaś mnie kochać.
|