Wyszedł z łazienki, przeczesał dłonią wlosy, włożył bluze, podszedł do szafki, wyjął perfumy, ktore uwielbiała.
Uśmiechnął się do lustra i wyszedł. Po kilku minutach, miał ją już w swoich ramionach. Wtuliła się w jego tors.
On przeczesał jej kasztanowe loki dłonią, pocałował w czoło. Posłała mu słodki uśmiech.
Stanęła na palcach i pocalowała go. Uśmiechnął się. Mówili na nich zakochani, wszyscy ich lubieli, a za plecami knuli,
ażeby tylko coś im popsuć. Tak, nie ma to jak "przyjaciele".
|