Szeroko otworzył swe ramiona,tak by mogła spokojnie się w nich znaleźć.Nie czekając na nic wskoczyła mu w ramiona całując go czule w policzek.-Czekałem- powiedział tylko unosząc ją do góry obracając wokół własnej osi.-wiem-odparła całując go długo.Była tak szcześliwa,że nic prócz nich sie dla niej nie liczyło.Miała gdzieś ludzi przechodzących obok nich,chłopaków,ktorzy z zazdrością na nich gwizdali,czy dzieci biegających wokół nich..Liczyli się tylko oni i uczucie,którym sie dażyli.Postawił ją na ziemię łapiąc ją za rękę.Tak bardzo kochał,tak bardzo szalał na jej punkcie,że gdyby tamtego dnia ktoś mu powiedział,ze ich czas jest policzony nie uwierzyłby,tylko wyśmiał taką osobę..Ale tak się stało..Odeszła nie mając na to żadnego wpływu.Ktoś inny zadecydował o jej życiu,a raczej o jej śmierci.Odeszła mając przy sobie najważniejszą osobę,którą kochała najbardziej na swiecie..|| pozorna
|