ałożyłam kaptur na głowę i oparłam się o ścianę, która była cała w graffiti. o uszy rozbrzmiała moja ulubiona muzyka, dzięki której nie słyszałam wrzasku przepychających się ludzi. podniosłam wzrok z nad telefonu i wsunęłam go jednym zgrabnym ruchem do tylnej kieszeni spodni. zaledwie w ciągu pięciu minut minęło mnie ponad sto osób. wszyscy pędzili z bagażami, popychając innych. nic ich nie interesowało, oprócz godziny, na którą mieli pociąg. biegali w te i w tamtą kupując bilety. krakowskie obwarzanki lub gazetę na podróż. a ja obserwując każdego z osobna widziałam jak umyka im życie. jak nie doceniają cennego czasu. żyją w ciągłym pośpiechu nie zważając na otoczenie. na ludzi. jak roboty, które chodzą na baterie, a kiedy się im wyczerpią ładują je w nocy , śpiąc. /happylove
|