Mam ochotę siąść na parapecie z paczką fajek i nie przejmować się tym, że będzie Ci to przeszkadzać. Przecież Ty tak nie cierpiałeś tego, jak paliłam. Denerwowało Cię to, że się zaciągam. Zawsze na mnie wyzywałeś gdy tylko zobaczyłeś mnie z papierosem w dłoniach i wyrzucałeś mi go, dając w zamian paczkę gum tych których najbardziej lubiłam. Wtedy byłam na Ciebie zła, a Ty tłumaczyłeś że nie chcesz Mnie nigdy stracić, dlatego to robisz. Potem tak mocno mnie tuliłeś i całowałeś bez opamiętania. A teraz nie ma nikogo, kto by nakrzyczał na mnie że psuje sobie zdrowie, wyciągnął z dłoni papierosa i pocałował tak czule, nie zważając na dym nikotynowy wydobywający się z moich ust.
|