Wiem, że to jego patrzenie nic nie znaczy, ale lubię się z tego cieszyć. Tylko to mi pozostało. Po części uczestniczył w tym miłym incydencie sprzed roku i jeszcze trochę wstecz, o którym będę długo pamiętać, i który sprawił mi taką radość. Ten sam dzień, jeden z siedmiu. Ta sama pora dnia... Doszło do tego, że nazywam Jego incydentem. Super. Obcego człowieka, który przez swoją obecność wnosił do mojego życia tyle radości, który nie był nieistotny. I czasem jest nadal. Wtedy, kiedy przez przypadek zobaczę go na zdjęciu zrobionym 8 lat temu, kiedy zobaczę kogoś o podobnej do jego sylwetce, kiedy mi się przyśni lub kiedy, ot tak, sobie wszystko przypomnę. Nomen nescio..
|