Przypatruje mi się z przeciwległego krańca korytarza zaciska dłonie w pięści, aby tylko nie pokazać uczuć jakie wędrują po Jego wnętrzu. Wargi układają Mu się w wąską linię próbując stłumić ewidentne drganie. Ja jedynie przymykam powieki powstrzymując łzy, które usilnie cisną się do oczu. W tym samym momencie odwracamy od siebie wzrok, uświadamiając sobie, że znów popełniamy chory błąd. On wraca do konwersacji z kumplami o planach na weekendową domówkę. Ja na powrót czuję męskie dłonie obejmujące moją talię połączone z krótkim pytaniem 'o czym tak rozmyślam' skierowanym do mojego ucha. Ułożyliśmy sobie życie na nowo, tak. cholerny sarkazm./nielegalna_cherry
|