Pamiętam dni, kiedy budząc się rano, wolałam nie otwierać oczu. Pierwsza myśl wtedy dotyczyła tego, co miało się skończyć. Odliczanie dni. Jeszcze dwa miesiące. Miesiąc. Tydzień. I cześć.
Bałam tego, co miało być potem.
Potem trwa już kilka miesięcy, a ja wciąż jestem. Nie żałuję i nie tęsknię. Nie mówię, że to było proste, ale przecież to już nie wróci, już nie muszę się bać.
|