Wakacje, brzydka pogoda, jestem na wsi u dziadków. Deszcz monotonnie tłucze o szyby, szare niebo, wszędzie mokro, nieprzyjemmie. Usiadłam na ogromnym, grubym parapecie otaczając kolana ramionami, głowę oparłam o ścianę. Czuje się bezpiecznie w ciepłym domu, widząc jak na zewnątrz jest zimno i pada. Zamknęłam oczy, rozmarzyłam się. Spojrzałam na błoto rozjeżdżane przez samochody. Nagle przypominają mi się wszystkie złe chwile. Przez oczy przeleciał mi Twój obraz, Twoja twarz. Coś ścisnęło mnie za serce i jednoczesnie za gardło. Nie próbuję nawet powstrzymać łez, przecież zawsze się ich wsdydzę. Chcę sie wypłakać, chyba pozazdrościłam niebu.. Czuję na ramieniu czyjś ciepły dotyk i oddech. Nie mam siły się odwrócić i oderwać wzroku od widoku za oknem. Usłyszałam tylko : ''Proszę, masz tu ciepłą herbatkę'', poczułam babcine usta na moim czole. O! Zza chmur nagle wyszło słońce :)
|