|
zeskakiwałam z łóżka i zbiegałam po schodach zakładając po drodze swoje misiowate kapcie. jak zwykle była poranna walka o paczkę lizaków z braćmi, a potem wspólne śniadanie gdzie przez moje wolne gryzienie zdążyli zjeść mi ostatnie kromki chleba z czekoladą. kiedy wyszorowałam dokładnie zęby podkradaliśmy mamie z kuchni radio i uciekając na górę do jednego z pokoi zamykaliśmy się tam i włączaliśmy naszą ulubioną kasetę. zawsze rozmawialiśmy przy tym dużo, śmiejąc się jak to będzie za kilka lat. a kiedy temat schodził na przyszłe plany związane z zawodem ja wstawałam i zakładając ręce krzyczałam że jakby co, mogę im załatwić klaskanie u rubika, bo to będzie mój najlepszy kumpel. wybuchali śmiechem każąc z powrotem wracać pod drzwi i pilnować czy mama nie zauważyła i czy przypadkiem do nas nie zmierza. /happylove
|