Usiadła na krawężniku, przy bardzo ruchliwej ulicy co chwila chowając nogi. W uszach miała wetknięte słuchawki. Znajoma melodia spowodowała, że po jej policzkach spłynęła łza. Szybko otarła ją dłonią. Musi być silna. Nidy wcześniej nie okazywała słabości. To zawsze ona dumnie szła przez szkolne boisko, krzywo patrząc na mijających ludzi. To ona pyskowała nauczycielom. To ona nie dawała sobą pomiatać. Nie mogła tak po prostu się rozkleić. Czuła jak tęsknota wpierdala jej słabe serce. Wstała i zamykając oczy szła przed siebie. Kroczyła z dumnie uniesioną głową przez ulicę.
|