Dzień dobry Panu. Przez długi czas się nie odzywałam dlatego, że nie wierzyłam w Pana. Ale chciałabym się poprawić, zaryzykować i uwierzyć. Może faktycznie wiara coś pomoże? Bo sama nie daję rady. Wiem, że teraz jest lepiej, bo nie ma taty i nie grozi mamie i mi, nie podnosi ręki na nas i daje nam odetchnąć, są jakieś szanse, nadzieje na to, że w końcu się podniesiemy. Kiedyś być może nawet pojadę na wakacje albo pójdę na studia. Bardzo bym chciała... Ale żeby to zrealizować, potrzebna jest Pana pomoc. Panie Boże, jest mi ciężko, nie radzę sobie z przeszłością, choć powinnam patrzeć co będzie w przyszłości i dbać o teraźniejszość... Nie mogę. Rany pozostawiają blizny... Chyba że ktoś ma super ultra krem do blizn. Ale ja nie. I nikt mnie tu nie rozumie. Proszę Panie Boże, ześlij kogoś, kto mnie zrozumie i pomoże się podnieść. Wielu próbowało, ale się nie udało. A co Pan myśli o tym, żebym do Pana dołączyła? Tam na górę. Podobno jest tam bardzo przytulnie. { PART 1 } | like-love-hate
|