Uwielbiałam kiedy był na mnie zły. Udawał naburmuszonego i podnosił głos. Zawsze ze śmiechem odpowiadałam mu "Nie krzycz na mnie", a on wychodził na zewnątrz. Szłam za nim i wtulałam się w jego plecy, szepcząc żeby się nie gniewał. Niestety był nie ugięty, więc całowałam jego szyję, policzki, dochodziłam do ust i muskałam delikatnie jego wargi uśmiechając się jak dziecko... taki uśmiech zawsze działał.
|