Ubrała się w swoją najlepszą sukienkę, zrobiła fryzurę, make-up, ostatnie spojrzenie w lustro - wygląda pięknie. Po drodze w monopolowym kupiła paczkę malboro i litr czystej, usiadła na trawie w parku i rozmyślała, oczywiście o miłości, niestety nie spełnionej. Rozpadało się, na szczeście wypaliła całą paczkę papierosów, a vodki zostało na pare łyków. Wstała na chwiejnych nogach i poszła, mimo że było ciemno nie bała się iść sama po lesie, już wiedziała gdzie zmierza, po paru minutach doszła pod Jego dom. Zadzwoniła do drzwi. W progu stanął On, jej miłość, pocałowała Go, myślała że ją odepchnie i wyśmieje, jednak odwzajemnił jej pocałunek, wciągnął do domu i zamknął drzwi. Gdyby nie ten dzień, nadal by tylko marzyła o tej miłości.
|