Siedziałam na ławce w parku,obok mojego osiedla.Pokłóciliśmy się.Nie pamiętałam już o co,jednak płakałam.Na moje ulubione spodnie spadały łzy wymieszane z tuszem.Mój policzek chyba miał już ich dość,a serce powoli się łamało się na małe kawałeczki,bo nie napisał,nie zadzwonił,nie przyszedł.. - Ja przecież dalej go kocham,on nie może mnie tak zostawić,po zwykłej,nic nie wartej kłótni. - powiedziałam do siebie. Nagle ktoś usiadł koło mnie i mocno przytulił. - Co ty tu robisz? - zapytałam cicho. - Jak to co?Robię wszystko byś była szczęśliwa. - odpowiedziałeś,czule się do mnie uśmiechając. - Boże.Jak dobrze że ciebie mam. - szepnęłam.Pocałowałeś mnie.
|