Poczuła się senna… co chwilę upadała…
Zobaczyła tego, któremu cała się oddała…
Próbował wziąć ją na ręce…
Mówiła: nie dotykaj mnie nigdy więcej!
Oczy jej się zamykały…
Tylko usta te same słowa powtarzały…
Nigdy mnie nie kochałeś… Zbędne nadzieje mi dawałeś…
I coraz ciszej i wolniej mówiła…
Bo swoje ziemskie życie właśnie kończyła…
Patrząc na niego powiedziała:
Nie zapomnij mnie… I tak kocham Cię…
Mimo że mnie skrzywdziłeś i życie moje w piekło zmieniłeś…
I on zapłakał nagle… słysząc jej wyznanie…
Odchodziła powoli… nie wiedząc co się stanie…
Czekała na chwilę… W której jej serce bić przestanie…
On chodził niespokojny, wyrzucając z siebie…
Że to przez niego ona chce być teraz w niebie
Opadło jej ciało… serce bić przestało…
On gdy to ujrzał rozpędził się, i skacząc ze skarpy zawołał: kocham Cię!
A z jej martwego ciała, po policzku ostatnia łza poleciała…
|