Rękami oparłam się o umywalkę. Jestem w domu sama, zamknięta z własnymi myślami. Słabo mi. Otworzyłam szafkę. Żyletka. O blachę odbiło się światło. Ostatni raz spojrzałam w lustro, grzywka zasłaniała mi połowę twarzy, czerwone od płaczu oczy tłumiły w sobie setki uczuć: gniew, złość, smutek, żal.. W końcu przysunęłam żyletkę do nadgarstka. Jedna kreska, druga, trzecia, i tak dalej. Upadłam na podłogę, ostatkiem sił spojrzałam na niewielką kałuże krwi pod ręką. Do oczu napłynęły łzy. W oddali słychać było już tylko coraz to wolniejsze i cichsze tykanie zegara. // buhahahahaha
|