Siedzieliśmy na ławce.Ja po prawej,Ty po lewej. Płakałam,schowałam twarz w dłoniach.Nie potrafiłam zrozumieć tego, co przed chwilą mi powiedziałeś. " - Proszę ,patrz na mnie. Spójrz mi prosto w oczy. " Spojrzałam.Ale nie potrafiłam przestać płakać,więc znów odwróciłam wzrok,i tak kilka razy. "Posłuchaj mnie...Ej,nie patrzysz.Więc....znowu nie patrzysz. Patrz prosto w moje oczy.Dobrze ? " - Dobrze. " - Proszę Cię,obiecaj mi,że nie nie będziesz płakać.I tak będę musiał dziś ukarać siebie za to,że uroniłaś przeze mnie tyle łez. Możesz mi to obiecać ? I obiecaj również,że nie będziesz o tym myśleć,nie będziesz się przejmować, nie powiedziałem,że to koniec,powiedziałem, że musimy od siebie trochę odpocząć. Obiecujesz mi to ? " Popatrzyłam prosto w jego oczy . Patrzyłam tak intensywnie,że zrozumiał,że nie mogę mu tego obiecać. Opuścił głowę .Siedzieliśmy w milczeniu.
|