Godzina 3 w nocy. Leżę sama na ogromnym łóżku. Czuję chłód satynowej pościeli i gdy tylko zamknę oczy, czuję się, jakbym unosiła się na wodzie. Rozglądam się dookoła, widzę tylko ocean, pustkę. Tylko chłodny wiatr owiewa moją twarz, a nade mną latają sępy. To dziwne, powinny nade mną latać mewy. Przez chwilę zastanawiam się czy te stworzenia mają mnie za padlinę? Przecież nią nie jestem, mimo, że właśnie umieram z miłości.
|