Znów chcę pociąć swe ręce. Znów chcę poczuć spływającą po nich krew. Znów chcę poczuć ten ból przeszywający ciało me. Znów chcę cierpieć wiedząc, że potem cierpieć przestanę, bo nie wbiję żyletki zbyt głęboko i czas zabliźni ranę. Znów chcę pociąć swe ręce, bo wtedy czuję się uwolniona. A potem wciąż więcej i więcej, jakby uzależniona szukam sposobu by pociąć żyły. W bólu chcę cierpieć jak opętana, bo to przynosi mi ulgę. A potem spokojnie patrzę, jak goi się rana. Znów chcę to zrobić. Pociąć ręce. Lecz nie z bezradności. Tak sobie, bez powodu, dla odrobiny przyjemności.
|