stała na środku ulicy. było ciemno, nie przejeżdżały tamtędy żadne samochody. patrzyła w gwiazdy myśląc tylko o nim i tylko o tym, że kiedyś oglądali ten sam gwiazdozbiór razem. nie pomagały papierosy, alkohol ani czekolada. nic nie dawało leżenie w łóżku, na mokrej poduszce, czy smutek w jej oczach. on pozostawał nieugięty. zrezygnował z nich, nie istniała dla niego ta sama dziewczyna, która stała teraz na środku drogi, rozmazując ręką spływający po policzkach tusz. / tonatyle
|