Po zerwaniu nie siadam pod ciepłym kocem, nie zajadam się milionami kalorii, nie piję wódki - która i tak nie pomaga i nie truję płuc dymem nikotynowym, bo to też jest bez sensu. Ja siadam obok przyjaciela, który jest dla mnie jak brat, i po prostu milczymy. Czasem mnie do siebie przytuli, co jest znakiem, że zawsze będzie przy mnie i mnie obroni. Nie wiem, może jestem dziwna, ale mi to wystarcza - to działa na mnie jak najlepsze antydepresanty.
|