To przyjaźń? może lepiej o tym nie mówmy
Te słowa chrzęszczą jak szkło pod podeszwą
Trzeszczą, chuj z tym, jebać to zresztą
Mam swój zamknięty świat, z własnym Olimpem
Ty zakłamaną twarz w stylu z deszczu pod rynnę
Płaczesz, narzekasz, ale nie chodzisz głodny
Zawsze wiesz, z której strony posmarować chleb czymś dobrym
Ja, chociaż spłukany to, przyłóż do rany
Ziomkiem przyjaźń, widziałem oka kątem, za horyzontem
|